środa, 7 października 2015

Zniknięcie słonia - Haruki Murakami

Moje

zainteresowanie kulturą japońską zaczęło się jeszcze w

podstawówce, kiedy na przerwach lubiłam zaczytywać się w mangach,

a zamiast przebierać się za Kopciuszka wolałam zostać azjatycką

wojowniczką bądź Czarodziejką z Księżyca, czyli znaną inaczej

jako Silor Moon. W późniejszych latach przechodziłam fascynację

jedzeniem, zachowaniami oraz językiem Dalekiego Wschodu, dopiero

później zakochałam się w literaturze; i choć nadal podobają mi

się te wszystkie wcześniejsze wymienione punkty to czasu mam coraz

mniej, więc zostawiłam przy sobie to co zawsze było dla mnie

najważniejsze, czyli książki japońskich autorów, a w

szczególności mojego ulubieńca – Harukiego Murakamiego.

Z autorem poznałam

się po raz pierwszy z jakieś dwa lata temu w jego bestsellerowej

powieści „Kafka nad morzem" i od tego czasu uważam się za jego

fankę, która z wielką chęcią poznaje to jego następne dzieła,

niestety, w dość dużych odstępach czasu. Tym razem dorwałam się

do zbioru opowiadań z kilkunastu lat twórczości Japończyka

zatytułowanego „Zniknięcie słonia". Podeszłam do tego

spotkania dość sceptycznie, ponieważ uległam przeróżnym opinią

z internetu, gdzie na temat tych form jego twórczości wypowiadano

się niezbyt pochlebnie. Uważano, że autor lepiej sprawuje się w

dłuższych wypowiedziach niż opowiadania. Moja ciekawska natura nie

pozwalała mi jednak przemilczeć tego faktu i z wielką chęcią

zabrałam cały swój umysł w irracjonalną podróż w szalony oraz

magiczny świat wykreowany przez autora.

Trudno w kilku

zdaniach opisać o co właściwie chodzi w poszczególnych

opowiadaniach oraz wyszczególnić to jedno, wyjątkowe, które

spodobało mi się najbardziej. Nie da się, po prostu się nie da,

bo każde z nich ma w sobie coś niezwykłego. Tak jak to u

Murakamiego bywa właściwie do końca nie wiemy o co chodzi,

ponieważ świat wykreowany przez niego tylko na pozór jest logiczny

i podobny do naszej codzienności. Prawda jest jednak taka, że nigdy

nie pojmiemy wszystkiego co pisarz chciał nam przekazać, bo daje

nam tylko pytania, wnioski jednak musimy wyciągnąć sami i za

każdym razem będą one różne zależnie od światopoglądu i

perspektywy czytelnika. Dla mnie świadczy to o ogromnym talencie i

wszechstronności, że istnieje wiele interpretacji jego pisaniny i

trafia ona do każdego, który ma umysł otwarty na coś zupełnie

odmiennego.

W „Zniknięciu

słonia" każde opowiadanie jest zupełnie różne od poprzedniego,

jednak da się tutaj wyczuć jeden wspólny temat, mianowicie

odmienności, braku tolerancji oraz samotności i anonimowości w

takim wielkim mieście jakim jest Tokio. Dla autora zresztą nie jest

to nic nowego, bo przecież ciężko nie zauważyć, że w swoich

powieściach nierzadko do tego nawiązuję. Uwielbiam czytać

Murakamiego nie tylko ze względu na magię na każdej stronie, ale

również za względu na sposób wykreowania bohaterów, którzy

wydają się nam zawsze chłodni, obojętni, nie wywołują w

czytelniku żadnych uczuć, tylko dzięki nastrojowi, który autor z

ogromnym talentem buduje, wpływa na napięcie i poruszenie u

odbiorcy dzieła. Cały czas próbuje i próbuje, jednak wiem, że

usilnie, ponieważ powieść Harukiego Murakamiego nie da się

rozłożyć na czynniki pierwsze, ani opowiedzieć w taki sposób,

żeby kogokolwiek do niej zachęcić. Te uczucia podczas czytania

trzeba po prostu przeżyć na własnej skórze, dlatego zachęcam do

przeczytania zbioru opowiadań „Zniknięcie słonia".

Za książkę dziękuję wydawnictwu Muza SA.

Książkę można znaleźć tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz